autor - Arkadiusz Kuk
BIAŁY KRZYŻ(10.06.1942) cz. 2
Co jest prawdą ?
Jak już zaznaczyłem na początku artykułu, odpowiedź na wydawałoby się dość proste pytanie – dlaczego ten krzyż tu stoi? – nie jest oczywista. Podjęcie jakichkolwiek rozważań, spekulacji i dyskusji na ten temat jest możliwe tylko dzięki temu, że ktoś kto odnawiał ten krzyż przytwierdził doń tabliczkę z datą i intencją jakie prawdopodobnie widniały na pierwotnym, drewnianym krzyżu. Zakładam, że 10 czerwca 1942r. to data postawienia krzyża lub odnosząca się do jakiejś osoby, wydarzenia, natomiast 29 marca 1988r. to data jego odnowienia – czyli właśnie wtedy na miejscu drewnianego pojawił się stalowy.
Stawianie krzyży, kapliczek, pomników oraz dbanie o nie, odnawianie ich po latach przez kolejne pokolenia jest wyrazem szacunku, troski, pamięci o wydarzeniu, miejscu lub postaci którą mają symbolizować. Od wieków jest to już zakorzenione w naszej tradycji, co uwidacznia się choćby przed dniem Wszystkich Świętych, rocznicach ważnych wydarzeń, rocznicach urodzin i śmierci zasłużonych postaci. Gdyby przyjąć, że Biały Krzyż jest związany z Judaszem z Natolina, jego śmiercią lub miejscem pochowania, byłoby to oznaką kultu miejscowej ludności dla zdrajcy (już od ponad 150 lat !), a jednocześnie okazaniem pogardy dla leżących tuż obok bohaterów. Moim zdaniem nie powinno się łączyć Białego Krzyża z historią Judasza z Natolina.
W historii lewego partyzanta jest dużo niewiadomych. Nie znam ani z imienia ani z nazwiska osoby którą rzekomo pozbawiono życia, jak i również choćby przybliżonej daty kiedy to mogłoby się wydarzyć. W aktach zgonów w parafii Osieck z roku 1942 brak jest wpisu z lub odnoszącego się do 10 czerwca, co nie wyklucza, że ktoś w tym dniu i w tym miejscu faktycznie mógł zginąć. Ten przekaz zawiera zbyt mało informacji, które pozwoliłyby rozstrzygnąć czy jest on lub nie jest związany z Białym Krzyżem.
Historia Wargockich. W swojej książce Gnat-Wieteska podaje, że egzekucję wykonano 24 września 1943 roku. W aktach zgonów w parafii Osieck, w metryce dotyczącej Władysława Wargockiego z Natolina jako datę jego śmierci podano 19 września 1943 roku. Pomijając tę rozbieżność 5 dni, należy zwrócić uwagę, że na tabliczce umieszczonej na krzyżu widnieje data 10 czerwca 1942 r., tak więc jest jasne, że Białego Krzyża nie postawiono dla Wargockiego, co jednak nie wyklucza, że mógł być pod nim pochowany.
Zrzuty, to wydarzenia które mogłyby być łączone z Białym Krzyżem. Mogłyby, ale także i w tym przypadku nie wszystko jest jasne, oczywiste i klarowne. Miałem przyjemność i zaszczyt korespondować z panem Weissem. W jej trakcie poruszyłem temat brzozowych krzyży i zapytałem o ich lokalizację. Mój rozmówca potwierdził to co zawarł w książce i wskazał na mapie, że nadleśniczy Stanisław Mierzikowicz ps. „Lisek” jeden z krzyży postawił właśnie tam, gdzie obecnie stoi Biały Krzyż. Ten na Machonce, zimą 1944 roku, został ścięty i porąbany na opał przez krasnoarmiejców.
Jeden zrzut z naszego regionu został już dość szczegółowo opisany w ogólnodostępnej literaturze. Mieczysław Szefer w artykule pt. Porucznik „Bratek” tak opisuje to wydarzenie:
„Noc z 14 na 15 września 1943r. była pechowa dla 138. Dywizjonu Specjalnego Przeznaczenia. W bazie lotniczej w Tempsford przygotowano do lotu nad Polskę aż 12 samolotów, lecz po awarii jednego z nich wystartowało 11 maszyn. (…) Start do operacji lotniczej „Neon 7” nastąpił o godzinie 17,56. Halifax nr L 362 pod dowództwem kpt. naw. Antoniego Freyera. Na pokładzie znajdowali się skoczkowie: ppor. Kazimierz Fuhrman, ps. „Bratek”, ppor. Roman Wiszniowski, ps. „Harcerz”, i ppor. Franciszek Żaak, ps. „Mamka”. Zrzutu dokonano o godzinie 0,09 na placówkę odbiorczą „Spodek”, położoną 8 km na północny zachód od Garwolina. Oprócz skoczków placówka przyjęła 6 zasobników, 250 tys. dolarów i 100 tys. marek oraz pas z pieniędzmi dla Delegatury Rządu na Kraj.”
Jeden ze skoczków, Kazimierz Fuhrman tak po latach wspominał to wydarzenie:
„Po jakimś czasie dyspeczer dał rozkaz do przygotowania się, gdyż minęliśmy Górę Kalwarię. W trójkę zasiedliśmy wokół luku wpatrzeni w dół. Samolot skręcił w lewo i w tym momencie zobaczyłem Garwolin, a następnie wlecieliśmy nad lasy. Znów okrążenie i z prawej strony zobaczyłem na dole światła. Kiedy pilot wyprostował maszynę dyspeczer krzyknął: „Go!”. W blasku księżyca zobaczyłem ziemię. Po wylądowaniu zwinąłem spadochron dobywając colty. Zza krzaków dobiegł do mnie Roman Wiszniowski, zapytałem go o Franka Żaaka, nie otrzymałem odpowiedzi, bo w odległości około 30 metrów usłyszałem jakiś dziecięcy głos wołający nasze hasło. Zobaczyłem chłopca, który w ręku trzymał karabin dłuższy od niego. Na nasz widok chłopak wpadł nam w objęcia, potem chłopak zaprowadził nas do lasu. Po chwili zjawił się Franek też z jakimś chłopcem. Potem przyszedł do nas Stanisław Mierzikowicz, zameldował o przyjęciu pojemnika i zaprowadził nas do leśniczówki, gdzie czekał na nas łącznik z Warszawy. Po dniu zwłoki, furmanką ruszyliśmy do Pilawy, a stamtąd pociągiem do Warszawy.”
Drugi zrzut miał się odbyć w lesie pod Natolinem. Lech Jan Weiss tak to opisał:
„Pewnego wieczoru leśniczy zabrał całą naszą drużynę i wyruszyliśmy na porębę pod Natolinem. Tej nocy miał nastąpić zrzut. Poprzednio był już w Łucznicy jeden zrzut, w którym zrzucono trzech skoczków. Pan Lisek i Zdzisław Kruszewski otrzymali od nich piękne noże sprężynowe. (…) Na natolińskiej porębie oczekiwaliśmy z bijącym sercem na samolot, który miał lecieć od strony północnej wzdłuż Wisły. Noc już mijała gdy usłyszeliśmy daleki warkot. W obawie, że może pilot szuka nas i nie może odnaleźć, daliśmy krótki błysk światła. Po chwili znalazło się nad nami kilka samolotów i ostrzelano nas z broni maszynowej. Szczęściem nikt nie został ranny. Szybko wróciliśmy do domu i ukryliśmy sprzęt.”
Odebranie skoczków i zasobników nastąpiło w nocy z 14 na 15 września 1943 roku, natomiast drugi zrzut do którego jednak nie doszło, miał się odbyć po wspomnianej dacie.
W nocy z 27 na 28 kwietnia 1944 roku w rejonie miejscowości Ostrybór na zrzutowisku o kryptonimie „Waza” żołnierze Armii Krajowej i Batalionów Chłopskich przyjęli zrzut paczek i zasobników. Również w tym przypadku za organizację odbioru odpowiadał Stanisław Mierzikowicz ps. „Lisek”.
Z powyższych opisów jasno wynika, że żaden zrzut w obrębie Puszczy Osieckiej nie odbył się w 1942 roku. Co więcej, w letnich miesiącach takich jak czerwiec, w ogóle nie latano do Polski z zaopatrzeniem, ponieważ noce były zbyt krótkie, przez co bardzo niebezpieczne dla tak długich lotów. Nie doszukałem się także informacji o tym czy Stanisław Mierzikowicz w 1942 roku lub wcześniej brał udział w odbiorze zrzutów dokonanych gdzieś nad obszarem Polski.
Klucz
Kluczem do rozwiązania zagadki może się okazać dotarcie do osoby, która zleciła wykonanie i postawienie stalowego krzyża. Jak wynika z niektórych przekazów, inicjatywa ta wyszła od nietutejszego mężczyzny, który przyjechał w nasze strony właśnie w tym celu. Wykonawcą zlecenia miał być któryś z okolicznych rzemieślników.
Źródła:
- Przekazy miejscowej ludności – zbiory autora.
- Metryki zgonów parafii Osieck.
- Andrzej Paweł Przemyski, Z pomocą żołnierzom Podziemia, Biblioteczka Skrzydlatej Polski, WKŁ, Warszawa 1991.
- Zbigniew Gnat-Wieteska Pilawa. Dzieje miasta i gminy, Pilawa 2005.
- Lech Jan Weiss Dawne lata, dawne dni …, Warszawska Firma Wydawnicza s. c., Warszawa 2013.
- Lecha Jan Weiss Mowa serca, Bydgoszcz 2010.
- Anna Skolmowska Poezja, Gminny Ośrodek Kultury w Osiecku, Osieck 1993.
- Biały krzyż, sł. Janusz Kondratowicz.
- Mieczysław Szefer Porucznik „Bratek” w: Moje Miasto Nr 3(71) 9 lutego 2006.
- ks. Eugeniusz Matyska Jubileusz 700-lecia parafii rzymskokatolickiej Osieck, Siedlce 1996.
odkryjzapomniane@gmail.com
POMOC DLA MIKOŁAJA - kliknij w ten tekst lub grafikę by dowiedzieć się więcej.